12 września 2013

Twierdza

Andrzej wczoraj płakał, miauczał i domagał się wyjścia na deszczowy spacer, a ja kombinowałam jak odciągnąć jego uwagę od drzwi. Zabawki, piłki, kulki, papierki, nawet laser - zapewniały ciszę tylko na chwilę. Skuteczna okazała się twierdza!
Ogromny bunkier powstał na łóżku - nic skomplikowanego - wywrócone krzesło przykryte wielką narzutą, w środku koce i poduszki. Zrobił się fajny tunel, a Andrzej tam zamieszkał. Aż żal mi  go było wyprosić, jak trzeba było kłaść się spać.
















6 komentarzy:

  1. ale fajny schron, to byla najlepsza zabawa w dziecinstwie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, domek z koca był super :-) Widać, że Andrzej miał podobne zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Schron super :)
    Andrzej to niezły terrorysta spacerowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny pomysł :D bawiłam się tak w dzieciństwie :D
    Arbuz jak chce się schować to włazi w kanapę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha ha, czego się nie robi naszym mruczkom. :) Moja Ptyśka jest miłośniczką "namiotów", ale z krzesła jeszcze nie robiłam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy z Andrzejem za każdy komentarz i odwiedziny na blogu :)