W końcu mamy kocimiętkę!
Kupiłam taką sadzonkę już wyrośniętą, pachnącą z fioletowymi kwiatkami. Posiałam też w skrzynce nasionka kocimiętki - więc pewnie niedługo zaczną kiełkować.
Andrzej póki co średnio zainteresowany - oczywiście wąchał, podchodził - ale zupełnie tak jak wszystkie inne kwiatki. Nie potraktował kocimiętki w żaden wyjątkowy sposób... Może jeszcze zauważy jej walory, albo poczekamy na tą naszą, która niebawem wyrośnie.
Na razie zamiast kupionej kocimiętki Andrzej woli leżakowanie w słońcu i opalanie się na dywanie który udaje trawę.
W sumie nie ma co się dziwić - leniwe kocie życie nie jest wymagające. Wystarczy leżeć w słońcu, przewracać się z boku na bok i dbać o to by wygrzać się z każdej strony.
Właśnie tego powinniśmy nauczyć się od kotów - takiego słodkiego nicnierobienia (chociaż to chyba potrafi każdy, tylko my nie zawsze mamy na to czas...) A więcej o tym, czego można nauczyć się od kotów można zobaczyć TUTAJ Ja się zgadzam ze wszystkim ;) Sami zobaczcie - wszystkie obrazki są komiczne i takie prawdziwe:
Czego może nas nauczyć kot? - joemonster.org |
Mój poprzedni kotek w ogóle nie interesował się kocimiętką. Gdy przyjadę do rodziców, to zobaczę, co na roślinkę powie Kota ;)
OdpowiedzUsuńKocimiętka :) Raczej kociandrzejka :D
OdpowiedzUsuńWięc to tak wygląda ta słynna roślinka :D Muszę przyznać, że nigdy wcześniej jej nie widziałam. Do deski do drapania dołączono jakiś dziwny proszek...zapewne to była ona :D Mały Fiś nie okazał żadnego zainteresowania, więc tematu nie zgłębiałam, w żadnej innej postaci jej nie poznaliśmy. Ładne ma te kwiatki (ale Andrzejek jest ładniejszym kwiatkiem, nawiązując do poprzedniego posta:).
OdpowiedzUsuńA obrazki genialne! :D
Ja też dopiero teraz wiem jak wygląda ;) Chyba że Pan który sprzedawał mnie oszukał ;)
UsuńTeż nigdy tego nie widziałam... My też mamy takie lampki solarne :P
OdpowiedzUsuńOj,jakbym się wyciągnęła jak Andrzej na słońcu-ale coś słońca brak ;)
OdpowiedzUsuńU mnie kocimiętka najlepiej "działa" potarta. Znaczy się, muszę ją najpierw rozetrzeć w dłoniach aby puściła aromat i wtedy nie mogę się od kocurów opędzić! :D
OdpowiedzUsuńAndrzej się jeszcze nauczy, moje za pierwszym razem też nie wiedziały "z czym to się je" :3
Zaraz manewr z roztarciem wypróbujemy ;)
UsuńAch... takiemu to dobrze :) Moje futrzaki ignorują kocimiętkę.
OdpowiedzUsuńale fajnie obrazki! :)
OdpowiedzUsuńchciałabym tak jeden dzień być kotem i przewracać się z boku na bok w promieniach słońca ;)
Może tylko suszona kocimiętka pociąga koty tak mocno? Nie wiem, ale u nas też nie reagują na tę w doniczkach...
OdpowiedzUsuńOpalający się Andrzej to sama gracja ;)
ta kocimiętka pięknie wygląda! moze sie jeszcze andrzejowi zacznie podobac ;)
OdpowiedzUsuńa rysunki uwielbiam :D !!! jeden lepszy od drugiego!
pozdrawiam,
Humora
Rozkoszny jest ten wasz rudasek :)
OdpowiedzUsuńNepetalakton- substancja zawarta w kocimiętce ulatnia się dopiero wtedy, gdy rozetrzemy jej liście. Ponadto część kotów nie reaguje na tę odurzającą roślinkę- nie są zaprogramowane genetycznie na jej uroki ;-) Niemniej polecam rozetrzeć listki, a wtedy okaże się, czy Andrzej ma skłonność do używek, hehe:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ślicznie pomalowany pyszczek (mój ulubiony kolor kota!)
Filobiola
Też nie widziałam takiej kocimiętki. Pogoda cudna. Fajnie miec balkon - mam i ja :))))
OdpowiedzUsuńOch jak Andrzej słodko się relaksuje :-) Kocimiętka bardzo ładna więc nawet jak Andrzej nie korzysta to cieszyć oczy będzie. Rysunki super :-)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś kupiłam taką piękną kocimiętkę i zero zainteresowania ze strony kotów. Jednak na taką w spraju reagują jak należy ;)))
OdpowiedzUsuńAndrzejek relaksuje się znakomicie bez pomocy kocimiętki ;)
Raz przyniosłyśmy kocimiętkę z mamą do domu, nie przetrwała nawet godziny ;)
OdpowiedzUsuńHmmmm u mnie Witek szaleje za tą suszoną kocimiętką ;) Ja na razie sadzenie zaczęłam od lawendy...ciekawe czy wyrośnie :P A patrząc na te obrazki dochodzę do wniosku, ze chyba chciałabym być kotem ;)
OdpowiedzUsuńU nas kocimiętka rosła rok temu, dwa lata temu...no, piękna była, szkoda że pozostała niezauważona. W tym roku chyba poszukamy sadzonek kropli walerianowych bo te na pewno by zdobyły zainteresowanie ;)
OdpowiedzUsuńKrople walerianowe Andrzej lubi, więc może sadzonki też by polubił?
UsuńU nas kocimiętka tylko w wersji suszonej, którą dosypuję do takiego specjalnego masażera ;)
OdpowiedzUsuńNapisałam to i uświadomiłam sobie, ze jestem straszną kociarą :D koty mają swój masażer a ja nie! :D
Świeżej nie miałam nigdy, ale nasze korzystają z wielką radością z moich ziół, które rosną sobie na jednym z parapetów. Czasem w nocy budzi nas głośne mlaskanie, a rano widać żałośnie wyglądające szczątki roślin ;)))
Bo koty lubią zieleninkę :P
UsuńTeż bym tak poleżała... :-)
OdpowiedzUsuńTrzeba zerwać listek i rozetrzeć :)
OdpowiedzUsuńHahahaha :P Koty mogą wiele nauczyć :P
OdpowiedzUsuńKocimiętki sprzedawane w doniczkach, to przeważnie rośliny odmianowe. Wyhodowane są po to, aby ładnie kwitły. Tylko trzy odmiany działają na koty tj. dziko rosnąca, Fasena oraz Grandiflora. !/3 kotów nie reaguje na zapach, a najbardziej wrażliwe są koty w wieku rozrodczym :) mam w ogrodzie trzy kępy kocimiętki i jeszcze w żadnej moje futrzaki się nie wytarzały :))))))))))))).
OdpowiedzUsuńA Andrzej przecież pracuje, ja bym nie mogła tak cały dzień leżeć, to bardzo męczące jest :)
Dzięki za informacje - może Andrzej należy do tej grupy nie reagujących na zapach :)
UsuńMój kot na kocimiętkę też nie reaguje. Dostałam kiedyś sadzonki i kobieta, która mi dawała, ostrzegała, że kot oszaleje na jej punkcie, bo jej koty podobno się w niej tarzały jak w amoku. A nasz nic, zupełnie mu jest obojętna. :)
OdpowiedzUsuń