27 kwietnia 2015

Kocimiętka

W końcu mamy kocimiętkę! 


Kupiłam taką sadzonkę już wyrośniętą, pachnącą z fioletowymi kwiatkami. Posiałam też w skrzynce nasionka kocimiętki - więc pewnie niedługo zaczną kiełkować.

Andrzej póki co średnio zainteresowany - oczywiście wąchał, podchodził - ale zupełnie tak jak wszystkie inne kwiatki. Nie potraktował kocimiętki w żaden wyjątkowy sposób... Może jeszcze zauważy jej walory, albo poczekamy na tą naszą, która niebawem wyrośnie.

Na razie zamiast  kupionej kocimiętki Andrzej woli leżakowanie w słońcu i opalanie się na dywanie który udaje trawę.


W sumie nie ma co się dziwić - leniwe kocie życie nie jest wymagające. Wystarczy leżeć w słońcu, przewracać się z boku na bok i dbać o to by wygrzać się z każdej strony.


Właśnie tego powinniśmy nauczyć się od kotów - takiego słodkiego nicnierobienia (chociaż to chyba potrafi każdy, tylko my nie zawsze mamy na to czas...) A więcej o tym, czego można nauczyć się od kotów można zobaczyć TUTAJ Ja się zgadzam ze wszystkim ;) Sami zobaczcie - wszystkie obrazki są komiczne i takie prawdziwe:
Czego może nas nauczyć kot? - joemonster.org

29 komentarzy:

  1. Mój poprzedni kotek w ogóle nie interesował się kocimiętką. Gdy przyjadę do rodziców, to zobaczę, co na roślinkę powie Kota ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocimiętka :) Raczej kociandrzejka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Więc to tak wygląda ta słynna roślinka :D Muszę przyznać, że nigdy wcześniej jej nie widziałam. Do deski do drapania dołączono jakiś dziwny proszek...zapewne to była ona :D Mały Fiś nie okazał żadnego zainteresowania, więc tematu nie zgłębiałam, w żadnej innej postaci jej nie poznaliśmy. Ładne ma te kwiatki (ale Andrzejek jest ładniejszym kwiatkiem, nawiązując do poprzedniego posta:).
    A obrazki genialne! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dopiero teraz wiem jak wygląda ;) Chyba że Pan który sprzedawał mnie oszukał ;)

      Usuń
  4. Też nigdy tego nie widziałam... My też mamy takie lampki solarne :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj,jakbym się wyciągnęła jak Andrzej na słońcu-ale coś słońca brak ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie kocimiętka najlepiej "działa" potarta. Znaczy się, muszę ją najpierw rozetrzeć w dłoniach aby puściła aromat i wtedy nie mogę się od kocurów opędzić! :D
    Andrzej się jeszcze nauczy, moje za pierwszym razem też nie wiedziały "z czym to się je" :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach... takiemu to dobrze :) Moje futrzaki ignorują kocimiętkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. ale fajnie obrazki! :)
    chciałabym tak jeden dzień być kotem i przewracać się z boku na bok w promieniach słońca ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może tylko suszona kocimiętka pociąga koty tak mocno? Nie wiem, ale u nas też nie reagują na tę w doniczkach...
    Opalający się Andrzej to sama gracja ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ta kocimiętka pięknie wygląda! moze sie jeszcze andrzejowi zacznie podobac ;)

    a rysunki uwielbiam :D !!! jeden lepszy od drugiego!

    pozdrawiam,
    Humora

    OdpowiedzUsuń
  11. Nepetalakton- substancja zawarta w kocimiętce ulatnia się dopiero wtedy, gdy rozetrzemy jej liście. Ponadto część kotów nie reaguje na tę odurzającą roślinkę- nie są zaprogramowane genetycznie na jej uroki ;-) Niemniej polecam rozetrzeć listki, a wtedy okaże się, czy Andrzej ma skłonność do używek, hehe:-)
    Pozdrawiam ślicznie pomalowany pyszczek (mój ulubiony kolor kota!)
    Filobiola

    OdpowiedzUsuń
  12. Też nie widziałam takiej kocimiętki. Pogoda cudna. Fajnie miec balkon - mam i ja :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Och jak Andrzej słodko się relaksuje :-) Kocimiętka bardzo ładna więc nawet jak Andrzej nie korzysta to cieszyć oczy będzie. Rysunki super :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Też kiedyś kupiłam taką piękną kocimiętkę i zero zainteresowania ze strony kotów. Jednak na taką w spraju reagują jak należy ;)))
    Andrzejek relaksuje się znakomicie bez pomocy kocimiętki ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Raz przyniosłyśmy kocimiętkę z mamą do domu, nie przetrwała nawet godziny ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hmmmm u mnie Witek szaleje za tą suszoną kocimiętką ;) Ja na razie sadzenie zaczęłam od lawendy...ciekawe czy wyrośnie :P A patrząc na te obrazki dochodzę do wniosku, ze chyba chciałabym być kotem ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. U nas kocimiętka rosła rok temu, dwa lata temu...no, piękna była, szkoda że pozostała niezauważona. W tym roku chyba poszukamy sadzonek kropli walerianowych bo te na pewno by zdobyły zainteresowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krople walerianowe Andrzej lubi, więc może sadzonki też by polubił?

      Usuń
  18. U nas kocimiętka tylko w wersji suszonej, którą dosypuję do takiego specjalnego masażera ;)
    Napisałam to i uświadomiłam sobie, ze jestem straszną kociarą :D koty mają swój masażer a ja nie! :D
    Świeżej nie miałam nigdy, ale nasze korzystają z wielką radością z moich ziół, które rosną sobie na jednym z parapetów. Czasem w nocy budzi nas głośne mlaskanie, a rano widać żałośnie wyglądające szczątki roślin ;)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Trzeba zerwać listek i rozetrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Hahahaha :P Koty mogą wiele nauczyć :P

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocimiętki sprzedawane w doniczkach, to przeważnie rośliny odmianowe. Wyhodowane są po to, aby ładnie kwitły. Tylko trzy odmiany działają na koty tj. dziko rosnąca, Fasena oraz Grandiflora. !/3 kotów nie reaguje na zapach, a najbardziej wrażliwe są koty w wieku rozrodczym :) mam w ogrodzie trzy kępy kocimiętki i jeszcze w żadnej moje futrzaki się nie wytarzały :))))))))))))).
    A Andrzej przecież pracuje, ja bym nie mogła tak cały dzień leżeć, to bardzo męczące jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za informacje - może Andrzej należy do tej grupy nie reagujących na zapach :)

      Usuń
  22. Mój kot na kocimiętkę też nie reaguje. Dostałam kiedyś sadzonki i kobieta, która mi dawała, ostrzegała, że kot oszaleje na jej punkcie, bo jej koty podobno się w niej tarzały jak w amoku. A nasz nic, zupełnie mu jest obojętna. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy z Andrzejem za każdy komentarz i odwiedziny na blogu :)