Dla kota zawsze zostaje z paczki opakowanie lub pudło (no, prawie zawsze bo czasem paczki są malutkie). Ale tak czy inaczej zawsze jest coś nowego do obwąchania - Andrzej żadnej paczce nie przepuści, nawet najmniejszą kopertę musi sprawdzić.
Ostatnio zamówiłam dla Andrzeja pakę w zooplusie. Tym razem zamówiłam mało produktów (na szczęście) - wielkie opakowanie żwirku, wędkę i kilka puszek karmy. I cieszę, że tej karmy zamówiłam tak mało - bo paczka dotarła do nas bez pudła!
Kurier dostarczył wszystko co było w paczce, ale bez opakowania - bo nie przetrwało transportu. No cóż... różnie bywa. Ale jak gdzieś ostatnio widziałam filmiki jak kurierzy rzucają paczkami to się nie dziwię. Podobno pudełko rozwaliło się w czasie transportu (samo...😌), ale produkty zgadzały się z listą zamówienia więc kurier dostarczył je w ten sposób. Oczywiście mogłam paczkę zareklamować, ale z uwagi na to że żwirek ani karma nie były uszkodzone - odebrałam produkty.
Cieszę się tylko że zamówienie dotarło kompletne i nie wnikam - szkoda tylko że Andrzej nie skorzystał z zooplusowego pudełka, zielonej taśmy i dmuchanej folii, bo to zawsze sprawdzona zabawa w tych paczkach.
Kolejna paczka już była o wiele fajniejsza - to paczka książkowa. O zawartości wiele wam nie będę pisać, ale chciałabym znowu polecić jedną fajną książkę dla dzieci. Tym razem to "Leniusiołki" Anny Sakowicz z bloga Kura Pazurem.
"Leniusiołki" to piękna opowieść o małej dziewczynce - Amelce, która była wielką bałaganiarą i o sympatycznych leniusiołkach (i pracusiołkach).
My z Tymkiem już ją czytamy - zapewniam że opowieść spodoba się każdemu - nie tylko małym czytelnikom. A leniusiołki moga być wszędzie - u Was też😃.
Książkę warto kupić na prezent - grudzień to taki miesiąc w których okazji dla sprawiania prezentów jest dużo, a dobra książka to dobry i wartościowy prezent. A "Leniusiołki" ucieszą każdego.
Ponadto honorarium za sprzedaż praw autorskich autorka przeznaczyła na Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Chorych na Białaczkę i Inne Choroby Nowotworowe w Szczecinie - więc "Leniusiołki" mają moc pomagania.
Czekamy jeszcze na jedną paczkę (będzie słodka i pachnąca - to już wiem) ale o tym co w niej napiszę Wam w kolejnym poście. A jutro zapraszam na naszego facebooka - będzie andrzejkowa niespodzianka :)
Andrzej dodatkowo nagrzewa kombinezon, ma to sens ;)
OdpowiedzUsuńwczoraj też kurier przywiózł nam do pracy rozwalaną paczkę, szkoda tylko,że w środku były braki :(
To o nagrzewanie mu chodzi! ;)
UsuńOj, jak były braki to już problem :(
No przykro , co to za paczka bez pudełka ...
OdpowiedzUsuńDobrze że chociaż dotarła zawartość ;-)
Jakby nie patrzeć, zawartość najważniejsza ;)
UsuńOstatnio ci kurierzy się rozbestwili i robią z paczkami co chcą :/ kot w domu jest niezbędny! :)
OdpowiedzUsuńNo kurierzy coś ostatnio nawalają niestety :(
UsuńTe pudła mają coś w sobie, że SAME się rozwalają, do nas kiedyś dotarło z dziurą przez którą sypał się żwirek (ten z droższych :D)..... Andrzejkowi z okazji imienin życzymy dużo zdrówka i dużo pudeł ;)
OdpowiedzUsuńZa życzenia dziękujemy! U nas na szczęście żwirek nie ucierpiał :)
UsuńMoje koty mają podobny zwyczaj wciskania się do pudeł i reklamówek :) Szkoda że pudło nie dotarło, ale Andrzejek jest na pewno zadowolony z nowych gadżetów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pewnie, chociaż pudełka szkoda bo to zawsze taka atrakcja ;)
UsuńPaczuszka bez pudełeczka ale jak to możliwe?!? - Rysio
OdpowiedzUsuńNo właśnie!
UsuńTo juz sie boje czy kuweta mi tez bez pudla przyniosą ;) fale ze żwirek i karma były mocno tasma naprawione jesli chodzi o pudełko. Worku cale na szczęście.
OdpowiedzUsuńTeraz nie wiadomo czy lepiej pocztą czy kurierem zamawiać... ;)
UsuńCiekawski jak to koty :-) Wszystko go interesuje :-)
OdpowiedzUsuń