Lubię jesień ze względu na kasztany. Poza tym rudy kot ma oczy jak kasztany. I wczoraj wracając z pracy przyniosłam trochę. Na początku nie wzbudziły za dużego zainteresowania - Andrzej tylko spojrzał, a kasztany leżały.
Jednak później zdecydował się podejść. Trzeba przecież powąchać, dotknąć, sprawdzić czy na pewno to nie jest nic do jedzenia.
Twój kot jest identyczny z moim Gerfildem - haha, a kasztany to na reumatyzm? Pozdrawiam serdecznie http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/ http://kadrowane.bloog.pl/
Jak jesiennie i sympatycznie zarazem:) Kasztany kojarzą mi się z dzieciństwem, a ściślej z podstawówką. Kicie oczywiście nie przepuszczą okazji do oględzin nowych obiektów;>
faktycznie oczy ma jak kasztanki :)
OdpowiedzUsuńTwój kot jest identyczny z moim Gerfildem - haha, a kasztany to na reumatyzm?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Rzeczywiście Andrzej ma piękne kasztanowe oczy. Wyobrażam sobie, jaka była zabawa tymi kasztanami :-)
OdpowiedzUsuńJak jesiennie i sympatycznie zarazem:) Kasztany kojarzą mi się z dzieciństwem, a ściślej z podstawówką. Kicie oczywiście nie przepuszczą okazji do oględzin nowych obiektów;>
OdpowiedzUsuń