Ulubionym (a na pewno z jednym najbardziej lubianych) "przysmaków" Andrzeja jest tuńczyk. Co ciekawe to jest nasz tuńczyk - zwykły, kupowany dla ludzi.
Wiem że to dla niego pewnie nie jest najzdrowsze, ale jak już mamy tuńczyka dla siebie to nie da się pominąć przy podziale Andrzeja. On na dźwięk każdej otwieranej puszki przybiega z prędkością błyskawicy - nawet jeśli to puszka kukurydzy, brzoskwiń, fasoli czy czegokolwiek innego. Słuch pod tym względem ma doskonały i dźwięk puszki usłyszy zawsze i wszędzie! Chyba najskuteczniejszy sposób na wywołanie kota.
Jeśli zawartość jest niesatysfakcjonująca - czyli wszystko oprócz kociej karmy i wspomnianego tuńczyka - odchodzi lekko rozczarowany. Jak wyczuje że to coś dobrego dla niego to nie ma przeproś - nie odejdzie i będzie tak długo błagał (wiecie jak koty potrafią być wytrwałe...) dopóki nie dostanie swojej porcji.
Wiem, oczywiście że nasz "ludzki" tuńczyk dla kota nie jest najodpowiedniejszy, bo jest z dodatkiem soli. Ale raz na jakiś czas, jako typowy przysmak myślę że można. Andrzej nie dostaje go często, no ale jak już jest - to ciężko mu odmówić tej małej przyjemności.
Nawet nie chcę sobie wyobrażać jego rozczarowania i miny pełnej wyrzutów jakby tego nie dostał.... 😉
Czasem mu kupuje takiego tuńczyka "kociego" np. z Cosmy. I też zajada ze smakiem, chyba z rybnych karm to tuńczyk jest jego ulubioną.
A Wy dajecie swoim kotom takiego zwykłego, swojego tuńczyka? Też tak szaleją na jego punkcie, czy może mają inne ulubione "ludzkie" danie których ciężko kotu odmówić?
A odchodząc trochę od tematu jedzenia - widzicie tą pełną dezaprobaty minę Andrzeja? Chyba czas najwyższy zająć się porządkowaniem balkonu. Wiosna coraz bliżej, więc Andrzej chce spędzać na balkonie coraz więcej czasu. Do tej pory zawsze w jakiejś doniczce siałam mu owies a teraz (wstyd się przyznać) na balkonie jest uschnięty owies z zeszłego roku...😖
Do tego ma ususzony wrzos, lawendę... po prostu kiepski ze mnie ogrodnik, ale wiosna już tuż tuż więc się poprawię. Niebawem będzie zielono i pięknie - oby tylko było ciepło!
A na koniec chciałabym Was zaprosić jeszcze na Wiosenny bazarek na którym do nabycia mnóstwo cudnych przedmiotów (min. świeczniki od Obrazem w słowo o których pisałam w poprzednim poście, piękne bransoletki i Kotulanki). Bazarek pod tym linkiem
Bazarek ruszy pewnie w okolicach września/października. Najlepiej śledzić fanpage Koterii, bo oni będą ogłaszać. Ja na Wymruczanych Marzeniach też napiszę. Na blogu - o ile akurat będę miała czas na notkę to też, ale najbardziej aktualne i pierwsze będą pewnie informacje na Koterii.
OdpowiedzUsuńMoje koty też kochają tuńczyka. Od czasu do czasu jak robię sałatkę to im daję. Im też się coś należy od życia. Co dzień nie jedzą, a raz na jaiś cza nie zaszkodzi :)
Ja to sama jestem fanką tuńczyka, więc rozumiem Andrzeja:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Chyba jestem kotem, bo uwielbiam tuńczyka :) A jak spróbowałam stek z tej ryby to już w ogóle oszalałam :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu daję kotu ludzkie jedzonko. Czasami nawet skrawki surowego mięska, wątróbki, czy też surową rybkę, gdy mam ich sporo.
OdpowiedzUsuńNo weź nie daj, gdy patrzy z takim uczuciem wyczekiwania w oczach :)
Moja Apolonia nie lubi tuńczyka ludzkiego chyba ze względu na olej. Ale taki koci z cosmy, Applaws jest bardzo pyszny! Filetowki są uwielbiane wszystkie!
OdpowiedzUsuńMój Nutuś też lubi tego tuńczyka dla ludzi, ale jak mu kupię jakiś koci przysmak z tuńczykiem, to nie chce.
OdpowiedzUsuńMój Karmel też lubi i też dostaje tuńczyka z puszki. Mikesz też jadł ostatnio ;-
OdpowiedzUsuńJa kupuję tuńczyka w sosie własnym.
Moje nie dostają nic z ludzkiego jedzenia. :)
OdpowiedzUsuńJedynie na co pozwalam, to na wąchanie wszystkiego, nawet lodów. XD