Tym razem zacznę od karmy suchej (bo to od niej Andrzej zaczął testy). I to całkiem samodzielnie - po prostu dobrał się do jednego z opakowań i poczęstował chrupkami. I to nie był jedyny raz, gdzie Andrzej rozprawił się z tą karmą - chyba mu posmakowała, bo nawet przy próbowaniu mokrej pyszczek wędrował do opakowania karmy suchej.
Może to zasługa quinoa, która znana jest ze swoich właściwości jako "superżywność"- jest bogata w błonnik wspomagający trawienie, jest źródłem aminokwasków, minerałów i naturalnych przeciwutleniaczy. Być może Andrzej bardzo chciał skorzystać z tych dobrodziejstw 😅 W każdym razie 2 czy 3 opakowania sam sobie otworzył i zjadł co było do jedzenia. Samoobsługowy kot 😀
Karma N&D Quinoa Urinary jest to sucha karma bezzbożowa z dodatkiem quinoa, żurawiny i kaczki. Skład prezentuje się następująco:
A bardziej szczegółowe dane i analizę znajdziecie na stronie
To że Andrzejowi karma posmakowała to już wiecie. Ja od siebie mogę dodać że chrupki są nieduże i pachną ładnie. Z wyglądu przypominają inne karmy bezzbożowe które mieliśmy już wcześniej.
Myślę nawet, że mogę zaryzykować stwierdzenie że Andrzejowi o wiele bardziej smakowała sucha karma, niż puszeczki mokrej, a o tym już za moment.
Karmę mokrą N&D Pumpkin dostaliśmy w trzech wariantach: z przepiórką, z kaczką i z jagnięciną.
Są to pełnoporcjowe karmy dla kotów dorosłych. Niewielkie puszeczki o pojemności 80 gram - w sam raz na jeden posiłek.
Karmy mają postać kawałków mięsa w sosie (nawet powiedziałabym że to taka zupa dla kota - bo są dosyć płynne).
Jeśli chodzi o szczegółowe składy to odeślę Was na stronę producenta (po kliknięciu nazwy karmy otwierają się strony z poszczególnymi karmami:
- Karma z kaczką,czyli Duck&Pumpkin
- Karma z jagnięciną - Lamb, Pumpkin &Blueberry
- Karma z przepiórkami - Quail&Pumpkin
Oprócz tych trzech są też inne ciekawe warianty smakowe, min. z dzikiem i jabłkiem, z kurczakiem i granatem oraz z jeleniem. Brzmi jak menu z bardzo wykwintnej restauracji, prawda? 😅
Muszę przyznać że Andrzej dość nieufnie podszedł do nowych smaków w misce. Chyba też nie do końca forma karmy, czyli dużo sosu mu odpowiadała. Przy testowaniu tej karmy wyjątkowo skupił się na tym by ją ocenić - czyli długo wąchał, podchodził, próbował, odchodził i znowu podchodził. Coś zjadł, coś zostawił - czyli kwintesencja wybrednego kota.
Bardzo dziękujemy firmie Farmina za możliwość przetestowania karmy. I za upominki dla mnie - miło jest gdy człowiek przy takim testowaniu też dostaje prezenty 😃
nie przekonała mnie jakoś ta karma. Koty zapewne zjadłyby ze smakiem, skład też wydaje się być ok, ale jakoś mało ufam karmom w których nie wiem ile dokładnie mam dodanych suplementów. A u nas to jest dość problematyczne :/
OdpowiedzUsuńNo tak, jak to miałaby być podstawowa karma to wypadałoby znać dokładny skład i analizę.
Usuń