21 lutego 2019

Drugi kot w domu, czyli parę słów o socjalizacji

Wprowadzenie drugiego (czy kolejnego) kota do domu nie jest taką prostą sprawą jakby mogło się wydawać. Koty to zwierzęta terytorialne i dla nich obcy kot to intruz. Żadną sztuką pewnie jest wprowadzenie kota do domu i postawienia obu przed faktem dokonanym. Kot rezydent nowego przybysza z pewnością potraktuje jako wroga zagrażającego jego terytorium, a nowy kot - będzie miał trudności z przystosowaniem się i zaakceptowaniem nowego miejsca. I wtedy dokocenie wcale nie musi zakończyć się sukcesem.


Ja bardzo obawiałam się jak na nowego kota zareaguje Andrzej. On pewnie do tej pory był święcie przekonany że jest jedynym kotem na świecie 😉 Obawiałam się, czy nie będzie atakował nowego przybysza, czy dla niego też to nie będzie zbyt stresująca sytuacja. A jak już podjęłam decyzję że bierzemy Mikę do domu (a jak wiecie była dość szybka i niespodziewana decyzja) to dość szybko starałam się znaleźć maksimum informacji o tym jak łagodnie i bezkonfliktowo wprowadzić nowego kota do domu.



Na wielu kocich blogach, forach, stronach na facebooku, a nawet w książkach które mam (chociażby "Co jest kocie? Wszystko co musisz wiedzieć aby zrozumieć swojego kota! Małgorzaty Biegańskiej -Hendryk) podstawową zasadą wprowadzania nowego kota do domu jest SOCJALIZACJA Z IZOLACJĄ.



Jak pisze Małgorzata Biegańska - Hendryk na blogu kocibehawioryzm.pl socjalizacja z izolacją to pewien konkretny, ściśle określony proces podzielony na następujące po sobie etapy, które pomagają w dobrym i możliwie bezstresowym zapoznaniu ze sobą obcych zwierząt. Chodzi przede wszystkim o stopniowe przyzwyczajenie kotów do wzajemnej obecności. Przyjmuje się że okres aklimatyzacji kota w nowym miejscu i grupie to ok. 4 -8 tygodni, ale oczywiście to jest średni czas i różnie to wygląda u różnych kotów. Przede wszystkim to właściciel zna swojego kota i jest w stanie ocenić ile poszczególne etapy powinny trwać. Te i inne przydatne informacje na temat wszystkich etapów socjalizacji znajdziecie w artykule Socjalizacja z izolacją. Przyznam, że głównie z tej strony korzystałam, bo jest wszystka jasno wytłumaczone, również z perspektywy kota: 



Polecam bardzo tę stronę - dla każdego kto myśli o wprowadzeniu nowego kota do domu. 
Bardzo przydatne informacje, w pigułce znajdują się również tutaj (i dla mnie okazały się bardzo pomocne). 


Jak wprowadzić nowego kota do domu - Koty, pomoc i wsparcie - Gliwice
Na początek Mika dostała "swój" pokój - z kuwetą, miseczkami, drapakiem, wodą, zabawkami i kocykiem. Pierwsze co weszła pod stół i początkowo tylko tam leżała. Podchodziła do rąk, ocierała się główką, ale była zdezorientowana nowym miejscem. Była to całkowita izolacja, Andrzej nie wchodził do pokoju - chociaż już wiedział że coś się dzieje. Na samym początku podszedł do transportera, powąchał i chwilę obserwował z daleka. Potem zdarzało mu się siedzieć pod drzwiami pokoju w którym była Mika. 


Na drugi dzień Mika zaczęła już śmiało spacerować po całym pokoju, bawiła się. Ja kursowałam pomiędzy Andrzejem a Miką - i zajęłam się wymianą zapachową pomiędzy kotami. Andrzejowi dawałam ręce do powąchania, wędki którymi bawiła się Mika, jej kocyk - po ty, by jej zapach nie był dla niego zupełnie obcy, ale stopniowo zrobił się całkiem znajomy. 




 I tak sobie myślę, że dla niego to chyba był najważniejszy etap, który pozwolił na oswojenie się z tym, że jest inny kot w domu, który pachnie zupełnie inaczej. Andrzej wąchał z zainteresowaniem, od razu zapewne wyczuwał zapach innego kota. Każde takie wąchanie na początku kończyło się jego syknięciem, jakby był oburzony.


I to pokazało  mi jak wiele dla kotów znaczy zapach i jego poznanie. Na początku zapach był dla niego zupełnie obcy, wręcz wrogi, stąd te syczenie i prychnięcia. Za którymś z kolei razem prychnięć nie było, jedynie zainteresowanie. Zaczynał się ocierać pyszczkiem o moje ręce, tak samo jak robiła to Mika. Jakby chciał zmyć jej zapach - a jednocześnie dobrze poznać.



Mika tymczasem coraz śmielej spacerowała po pokoju i coraz śmielej podchodziła do drzwi. 
Do pierwszego spotkania minęło stosunkowo mało czasu - oczywiście najpierw zadbałam o to by Andrzej mógł spokojnie wejść do pokoju Miki, a ona w tym czasie spacerowała po pozostałych pomieszczaniach (czyli kolejny etap i wymiana pomieszczeń bez spotykania się ). Odkryła też wtedy swoją ulubioną do tej pory kryjówkę - pod wanną. 



Potem zaczęłam uchylać drzwi do pokoju, gdzie była Mika. Andrzej zaciekawiony zaglądał i wąchał, ale nie wchodził. Czasem prychnął lekko oburzony i szedł do innego pokoju. Na pewno to on bardziej bał się jej, niż ona jego - Mika już miała do czynienia z innymi kotami, więc Andrzej nie był i nie jest dla niej żadnym zaskoczeniem. Ona bardziej musi się przyzwyczaić do nas (do dzieci też - bo na pewno z tak małymi ludźmi nie miała do czynienia) i do domu.


Kolejne etapy socjalizacji opisane we wspomnianym artykule u nas nieco się przemieszały i zachodziły na siebie. Bo były uchylane drzwi, wspólne zabawy i pierwsze konfrontacje niemal równocześnie. Ale absolutnie nie było to nieprzemyślane czy na siłę przyśpieszane - po prostu widząc jak zachowywała się Mika, i jak reagował Andrzej - następowało to naturalnie i spokojnie.


Tak wyglądało pierwsze bliskie spotkanie. Mika była w pokoju, Andrzej wszedł na górę i zajrzał niepewnie, a potem po prostu do niej podszedł. Ona stała bardzo spokojnie i w żaden sposób nie zareagowała, po prostu pozwoliła Andrzejowi na małego buziaka 😉


Generalnie dużo się mijają, Mika nie zaczepia Andrzeja i nie reagowała  w żaden sposób na jego prychanie i syczenie, co na początku też się zdarzało. Andrzej zauważył, że z jej strony nic mu nie grozi, więc przestał się stroszyć i straszyć 😉 Ona, tak jak mówiła Pani z fundacji, jest niesamowicie przyjacielska i uległa. Idealna kotka na dokocenie dla indywidualisty Andrzeja 👍


 Mika częściej teraz już przychodzi na dół, jednak nadal najchętniej przebywa w łazience lub "swoim" pokoju. Andrzej z kolei najchętniej siedzi na dole - podzielili się i pewnie jeszcze trochę czasu minie aż cała przestrzeń będzie wspólna.


Wspólne chwile to są nadal chwile, krótkie spotkania (chociaż z każdym dniem dłuższe i częstsze). Ja staram się takie momenty wychwycić i uwiecznić, ale większość czasu jednak nadal spędzają tak:


Czyli Andrzej na kanapie, a Mika w łazience.


I nie często tak leżą - ale nawet takie krótkie momenty bardzo mnie cieszą. I to zwykle Mika przychodzi do Andrzeja, a nie odwrotnie. Andrzej jak stwierdzi, że kotka zbliża się za bardzo to po prostu odchodzi gdzieś dalej, lub chociażby odsuwa się na łóżku.



Podobno socjalizacja jest udana, gdy oba koty są w stanie spokojnie drzemać obok siebie. Albo podczas gdy jeden się bawi/ chodzi czy je - drugi spokojnie śpi. 
U nas do tego etapu pewnie jeszcze trochę minie - jednak Andrzej bardzo zwraca uwagę na Mikę. Chociaż kilkukrotnie zdarzało im się już leżeć na razem na łóżku, a nawet spać z nami w nocy. Andrzej póki co trzyma jednak dystans. Ale też podchodzi do niej, wącha. Zaczynają się też pierwsze zabawy i bieganie - tu inicjatorem jest zawsze Andrzej. Biega za nią, czasem pacnie łapą - ale to wciąż takie nieśmiałe zaczepki. 



A to Miki ulubiona kryjówka - pod wanną. Już śmieliśmy się że powinna mieć na imię Wandzia. Ale sprawa imienia nadal jest otwarta - dużo pomysłów, ale jeszcze żaden z nich nie jest idealnym, póki co Mika pozostaje Miką.


Także socjalizacja cały czas trwa - dużo jeszcze przed nami, ale jestem jak najlepszej myśli.Mika jest z nami już dwa tygodnie i jak na tak krótki czas dumna jestem i z niej i z Andrzeja że tak razem próbują się dogadywać 👏



Pozdrawiamy serdecznie!

12 komentarzy:

  1. to mam nadzieję,że socjalizacja pójdzie gładko i niebawem będziemy mieli pełno wspólnych zdjęć tego kociego dueciku :)
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać nic ując :)
    A kamień milowy socjalizacji macie już za sobą, teraz trzeba zostawić kotom swobodę do dotarcia się. Mika i Andrzej muszą sobie ustanowić granice i to może zająć trochę czasu. Miłość pojawia się potem :) Cierpliwości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że się pojawi, póki co wciąż się docierają i poznają :)

      Usuń
  3. U nas właśnie przetasowanie trwa, ale to było do przewidzenia - maluchy przed Świętami miały kastrację - około 3 miesięcy mogą trwać wpadki Chessura - na szczęście juz się uspokoił. Ale od miesiąca (po miesiacu izolacji) łazi po domu Luna i zaczyna się tasowanie na nowo - Sherlock najmłodszy kocur poczuł w obliczu dwóch młodych kocurów i dwóch nowych dam, ze on tu będzie samcem Alfa, ale obawiam się, że Mefisto mu na to nie pozwoli. :) Ale mamy Feliway na wszelki - bo nie zaszkodzi mimo, że poza syknieciem czasami nic sie nie dzieje. Muszą się pacnąć, żeby się ułożyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Was to w ogóle przetasowania i przyzwyczajenia całej grupy, a to też nie łatwe :)

      Usuń
  4. Ważne że ze sobą nie wojują , a zgoda to już wielki krok do przodu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, bałam się że Andrzej będzie bardziej wojował :)

      Usuń
  5. Moim zdaniem, jak tak czytam, to jest bardzo dobrze. Nie ma agresji, jest rezerwa, wiadomo, bo u kotów wszystko trwa długo ;) Ale powiem, że u moich rodziców Tosia i Dyziu żyją ze sobą już siedem lat i mowy nie ma, żeby leżeli obok siebie na łóżku, tak jak Mika i Andrzej na jednym ze zdjęć. Więc to pokazuje, że są na dobrej drodze do fajnej relacji ;)

    Ps. Moim zdaniem Wandzia to super imię.... Andrzej i Wandzia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Andrzej jest zdystansowany, ale na coraz więcej pozwala i chyba sam zauważa że drugi kot nie jest groźny ;)
    A Wandzia coraz bardziej nam chodzi po głowie, chociaż brak jeszcze 100% pewności ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest cudowne 😊 Ja przyjęłam koty po mojej zmarłej siostrze. Mam swoje trzy kocury oraz kocura i kociczkę siostry. Jeden z moich kocurów nie zaakceptował nowych mieszkańców. Może za szybko ich sobie przedstawiłam. Warczą, syczą. Jednym słowem wojna.Szukam pomocy behawiorysty, ale w Opolu nie znalazłam. Na razie izoluję tego agresywnego kota.

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę długi i treściwy wpis. Muszę powiedzieć, że u mnie np. problemu żadnego nie było. Koty zaadaptowały się grzecznie i bez problemu. Moim zdaniem dużo zależy od tego jak już nasz kot jest usposobiony.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy z Andrzejem za każdy komentarz i odwiedziny na blogu :)