28 lutego 2019

Luty #2

I koniec najkrótszego miesiąca w roku - luty tak i jego nazwa jest szybki. U nas minął pod znakiem Miki (nadal Miki - chociaż zwaną czasem Kicią Kocią lub Wandzią... wybór imienia to nie prosta sprawa) 


Tak jak i poprzednio, w podsumowaniach będą głównie zdjęcia z telefonu. Część z nich mogła pojawić się na instagramie czy facebooku - ale część to są takie premiery, nigdzie jeszcze nie pokazane publicznie. 👀 A że tych zdjęć telefonem robię na prawdę sporo, często pod koniec miesiąca sama się dziwię skąd ich tyle, a blog jest dobrym miejsce by je pokazać (i też uwiecznić - bo jednak zdjęcia na telefonie mogą "przepaść", a tego bym nie chciała.). Styczeń na zdjęciach możecie zobaczyć tutaj, a my zaczynamy lutowy przegląd 👇


Na początku lutego nawet nie podejrzewałam że już Światowy Dzień Kota będę świętować z dwoma kotami! Ale czasami szybkie decyzje są najlepsze. Andrzej tym bardziej nic nie podejrzewał. Luty rozpoczął jako jedyny kot domu i tak miało pozostać. No bo kto by mógł przypuszczać że czekają nas takie zmiany 😉



W lutym była i zima i wiosna. Ja liczę na to że pogoda już nie spłata nam figla i z dnia na dzień będzie coraz ładniej i cieplej. Niemniej jednak w lutym był jeszcze śnieg... Teraz póki co już nie wypuszczam Andrzeja na ogródek - raz że pogoda niepewna, a dwa - nie chcę kusić w ten sposób Miki. Ona była kotką wolnożyjącą, nie chciałabym żeby sobie znanymi sposobami uciekła, lub chociażby poczuła zew wolności i przez to miałaby być nieszczęśliwa. Musi się przyzwyczaić do bycia naszym, domowym kotem.


Póki Miki nie było, Andrzej wygrzewał się spokojnie na kocyku lub ciepłym grzejniku.  A jej pojawienie na pewno zburzyło mu trochę ten spokój.





Oprócz słodkiego lenistwa,były też oczywiście zabawy - chociaż patrząc na to jak i ile bawi się Mika - to Andrzej jest przy niej bardzo spokojny, leniwy i stateczny. 


Przeglądając zdjęcia na telefonie niemal od początku, dzień po dniu widać postęp jaki moja kocia dwójeczka uczyniła od pierwszych dni razem.


Na początku oczywiście była wymiana zapachów i zamknięte drzwi - pisałam o tym w poście o socjalizacji. 



Później były pierwsze spotkania i zwiedzanie. Mika od początku była bardzo spokojna i przyjazna wobec Andrzeja - on na nią prychał, ona - nic, zero reakcji. I myślę że to w dużej mierze przekonało Andrzeja do niej. Nie musiał się bronić, walczyć, pokazywać kto silniejszy. Jego jedynym zadaniem było po prostu zaakceptowanie jej i nowej sytuacji. Dużo, ale jestem przekonana, że o to by było o wiele trudniejsze gdyby Mika też prychała, syczała i próbowała pokazać kto jest ważniejszy i silniejszy.


Andrzej był w niemałym szoku, gdy Mika pierwszy raz zeszła na dół i zajęło jego legowisko, jak gdyby nigdy nic. Wiadomo, też była zestresowana i niepewnie kroczyła, wszystko wąchała - ale szła i poznawała wszystko coraz lepiej.



 Takich spotkań, mijania się i wymijania - na korytarzu, na schodach, w pokoju czy łazience było miliony. Andrzej raczej schodził z drogi (przynajmniej na początku), to on był tym kotem odchodzącym, Mika raczej sama do niego podchodzi i podchodziła. 





 
Pierwsze wspólne leżakowanie 😉 Bardzo się wtedy ucieszyłam, chociaż dystans był jeszcze duży. Ale to Mika nadal pierwsza wskakuje na łóżko czy kanapę i kładzie się obok Andrzeja. Andrzej na początku zawsze wstawał i odchodził albo się odsuwał. Teraz zostaje i często leżą razem.



Te dwa zdjęcia zrobione w odstępie kilku dni (a raczej nocy - bo zawsze część nocy śpią z nami, oboje😊) - jest różnica, prawda?



Dziś już leżeli tak:


Ale w końcu luty to miesiąc w którym obchodzimy Światowy Dzień Kota - więc inaczej być nie mogło. Do tego dziś Tłusty Czwartek, więc ma być słodko i jest - bo czy jest coś słodszego niż widok dwóch kotów, którzy dopiero się zaprzyjaźniają i idzie im to całkiem dobrze? 💕


Pozdrawiamy słodko i serdecznie! 

6 komentarzy:

  1. Socjalizacja zakończona sukcesem:) Wspaniała parka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, ale piękne ostatnie zdjęcie:)
    okularnicawkapciach.wordpress.co

    OdpowiedzUsuń
  3. No i pięknie! 🌹🌻🌷
    Wszystkiego dobrego! 💐

    OdpowiedzUsuń
  4. Dwa ostatnie zdjęcia najlepsze!!!!!!!!!!!! Wiedziałam, że tak będzie ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tak, ja też robię taką mase zdjęć, że potem sama się sobie dziwię.
    Ostatnio mój telefon oznajmił mi, że ma mało miejsca i że mam coś wywalić.
    No tak... jak się okazało zgranie ponad 15000 zdjęć z telefonu to nie lada wyzwananie, bo ani telefon ani komputer nie chciały współpracować. Kompletnie.
    Ostatecznie jakoś to zgrałam, ale zajęło mi to ze 3 dni.

    Super socjalizacja! I jak szybko! U nas tak szybka była tylko socjalizacja Purki i Amai. Potem każda kolejna trwała już trochę dłuzej. Teraz Hedwigowa jest chyba najdłuższa. Ale dlatego, że ona jest jednak szybka i trochę bojowa. Moje koty podeszły do niej uważam bardzo spokojnie, spodziewałam się większej obrony z ich strony. No ale jest coraz lepiej i u nas więc liczę na to, że sytuacja w końcu będzie miła i przyjemna :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy z Andrzejem za każdy komentarz i odwiedziny na blogu :)