6 maja 2019

Po majówce

Jak Wam minął długi weekend majowy? Bo muszę przyznać my zmarzliśmy! Liczyłam na trochę więcej ciepła i słońca, ale początek maja to taki wyjątkowo zimny maj, czyli zimny kraj, zimny maj, koty śpią, miasto śpi...



Andrzej z Wandzią majówkę przespali - trochę razem, a trochę osobno. W ogóle mam wrażenie, że Andrzej po początkowej akceptacji Wandzi stał się teraz nieco bardzo nieprzyjazny wobec niej 😔


Owszem, nadal często razem sobie leżą na łóżku czy kanapie, razem przychodzą jeść i razem biegają. Ale często (częściej niż wcześniej) odpoczywają osobno,a do tego jak Wandzia przychodzi do Andrzeja na kanapę, łóżko czy krzesło - a on uzna że jest za blisko to na nią potrafi syknąć, pacnąć łapą albo po prostu odejść.


Wiem, że to normalne i każdy kot ma swój charakter ale zawsze w takich sytuacjach niesamowicie mi szkoda Wandzi. Ona jest taka kochana, tak za nim chodzi, chciałaby więcej - a Andrzej jej nie pozwala.


Ona oczywiście doskonale sobie radzi z tą niechęcią Andrzeja, niezmordowanie do niego przychodzi i zdaje się tym nie przejmować - czasem Andrzej ma humor i razem spędzają czas - a czasem - jak to w życiu bywa - musi znosić jego humorki 😉




A w majówkę zafundowaliśmy Wandzi wizytę u weterynarza. Nic się nie dzieje, zwykła rutynowa kontrola i szczepienia. Ona nawet u  weterynarza jest bardzo grzeczna i spokojna - dała się zbadać, zważyć (3,7 kg) i zaszczepić, a potem grzecznie wróciła do transportera. Po prostu prawdziwa kocia oaza spokoju.


Niedługo też taka wizyta czeka Andrzeja - ale wiem, że z nim nie będzie tak sielankowo i spokojnie 😉😈 Pozdrawiamy serdecznie!

7 komentarzy:

  1. Chyba chłopaki coś na wiosnę fochy mają i muchy w nosie, bo Witek ostatnio też bardziej nerwowy w stosunku do Kseni! Syczy i fuczy, ciągle jest głodny.. to chyba ta wiosna tak działa 🤔

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Maciek też nie przepadał za Gryzeldą, ale ona mu dokuczała ;) Mimo wszystko, kiedy mi zginęła, on pierwszy ją znalazł w piwnicznym okienku, ona znów bardzo przeżywała jego chorobę i odejście... Miejmy nadzieję, że to chwilowe fochy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ich pierwsza wspólna majówka:)
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, u mnie podobnie, Tofik zaczepia Tulisię, a ona syczy i warczy. Gdyby nie jej zołzowaty charakter mogliby się zaprzyjaźnić, bo Tofik to przytulaśny przyjaciel całego świata. Pozostaje szorstka przyjaźń, krwi nie ma, ale o spaniu razem czy myciu uszu można zapomnieć. Można poleżeć razem na łóżku ale bezpieczny dystans minimum pół metra musi być.
    Też sobie przypomniałam w tym roku piosenkę o zimnym maju, koty spały, ludzie spali...

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas to samo, ganianie sie, pacanie, jakieś przesilenie wiosenne chyba u kotów 😵

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie ciągłe odkleszczanie. I albo kota nie ma, albo wyleguje się całymi dniami w okolicach kaloryfera czy cieplej poduszki. Nie sposób oczekiwać po nim czegoś konkretnego i spodziewanego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przejmuj się, u nas też był przez moment regres, ale teraz zdaje się wszystko wracać na właściwe tory :) Koty potrzebują ładnych kilku miesięcy żeby się porządnie dotrzeć. Na pewno będzie jeszcze między nimi super :)

    U nas też majówka zimna. Próbowaliśmy trochę grillować, ale wyszło jak wyszło - grill na balkonie, a my w mieszkaniu, haha :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy z Andrzejem za każdy komentarz i odwiedziny na blogu :)