Spacery chyba już mu się podobają - wróciliśmy i już po chwili Andrzej siedział pod drzwiami i miauczał. Dalej miauczy. Bawić za bardzo się nie chce, bo przecież czatuje pod drzwiami. Uwagę od drzwi udaje odwrócić się tylko na moment i potem znowu mini serenada. Mam nadzieję, że przyzwyczai się do wychodzenia raz dziennie. Bo tak trochę przykro słyszeć jak mój kocurro płacze tęsknie pod drzwiami.
Andrzej zawsze musiał wszędzie zajrzeć. Na spacerach bardziej się wyluzował , więc nos trzeba wsadzić w każdą dziurę. Nawet nie nos a całą głowę ;)
Trochę problemów sprawia też założenie szelek. Andrzej w pełnym umundurowaniu gotowy na spacer przewraca się na bok, próbuje się czołgać,chodzi bokiem. A jak już wyjdzie zachowuje się całkiem normalnie jak na początkującego kota chodzącego na szelkach.
Widać że bardzo to lubi. Moje są całkowicie domowe. Wystarczy że z psem wychodze. Mam 4 koty - jak sobie wyobrażę że wychodze z nimi na smyczy i jeszcze z psem śmiać mi się chce - komicznie byśmy wyglądali :))
OdpowiedzUsuńmój Lemon też szorował na początku pupą po ziemi na pierwszych spacerach, teraz jest już troszkę lepiej jednak nadal nie czuje się komfortowo na dworze ;)
OdpowiedzUsuńJaki piękny kocurro z niego :). Przyzwyczai się :).
OdpowiedzUsuńNo no, nieźle sobie radzi :-))
OdpowiedzUsuńFajnie chodzi w tych szelkach :) u mnie się nie da, koty po założeniu szelek wariują czy w domu czy na dworze. :)
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczaja się powoli, ale już coraz śmielej się porusza, zobaczymy jak z tymi spacerami będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńWyrósł niesamowicie! :)
OdpowiedzUsuńAle jest przepiękny.
Ja miałam pewne przeprawy, jeśli chodzi o wyprowadzanie kotki na szelkach, więc na razie podchodzę do tego sceptycznie.
Pozdrawiam! :)
Czyli zaczął się koci terror wychodzenia an dwór, jak ja to dobrze znam :-)
OdpowiedzUsuńRaz pokaż kotu świat zza okna i masz. ;)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam. Moja obecna Ptyśka nie nadaje sie do szelek, bo się boi i jest w stanie w nich wyjść tylko do progu mieszkania. A mimo to potrafi wyć godzinami, żeby z nią na ten próg wyjść.
Nie wiem, czy jest szansa na przyzwyczajenie sie do jednej pory, ale próbuj i daj kiedyś znać czy się udało. ;)
Hmm... jakie dziwne szelki. Mam takie typowe, z częścią na głowę i brzuszek, kot nie jest ciągnięty za szyję, tylko za grzbiet.
OdpowiedzUsuńTo są takie zwykłe szelki dla kotów, ze sklepu zoologicznego, zakładane na przednie łapki, z paskiem przez środek i zatrzaskiem na grzbiecie, wydawało mi się że są wygodne, może pomyślę o innych
Usuń