Wczoraj Andrzej się na mnie obraził. Dlatego że wróciliśmy ze spaceru. Dopóki mógł chodzić było fajnie.
A potem jak szliśmy do domu prychał, syczał, miauczał i warczał. Prawdziwe kocie fochy i groźny kot! Jeszcze takiego złego kota nie widziałam. Potem cały wieczór chodził lekko poirytowany, gdzieś się chował, mijał mnie z daleka. Humorek wyraźnie mu nie dopisywał. Dopiero jak dostał jeść to mi tak trochę przebaczył..
|
Ale mimo tego syczenia uwielbiam te łapki |
|
i puszysty ogonek |
|
i rudą mordkę która nie lubi flesza! |
Andrzejek ma humorki ha ha :)
OdpowiedzUsuńKoci foch to nie żart ;) Ogonek Andrzej ma podobny do Witka ;)
OdpowiedzUsuńCharakterny przystojniak ;)
OdpowiedzUsuńhaha :D kocham go :P
OdpowiedzUsuńNominuję cię do "Liebster Award",jeśli masz ochotę, weź w niej udział :)
Zapraszam tutaj: http://dlugiwarkocz.blogspot.com/2013/09/witam-dostaam-nominacje-dzieki-ktorej.html
Miłej zabawy!
Kiedy koty się obrażą, to dużo trzeba, żeby zmieniły zdanie. :)
OdpowiedzUsuńAle to nawet słodkie i zabawne- przyglądać się "sfochowanemu" kotu.
Pozdrawiam! :P
jakie ma czyste lapuchny po spacerze...:)
OdpowiedzUsuńBo on stąpa delikatnie po zielonej trawce ;) Może dlatego że wciąż trochę zestresowany i na za wiele sobie nie pozwala
UsuńUwielbiam te kocie charaktery... :D
OdpowiedzUsuńKawałek kurczaczka albo jakaś saszetka i się odbrażają :D
OdpowiedzUsuńZa wielkie z nich głodomorki lub za małe fochy ;)
Usuńłapcia jest słodka :)
OdpowiedzUsuńJaki on jest kochany... cały <3
OdpowiedzUsuń