11 listopada 2013

Czary

Kolejny długi weekend  (jak fajnie, bo już drugi pod rząd) za nami. Andrzej pewnie wielkiej różnicy nie odczuł. No może więcej czasu mógł spędzić w naszym towarzystwie. Może gdzieś w głębi swego kociego rudego serduszka nawet z tego się cieszył.

Czas spędził trochę w podróży, w końcu to kot -podróżnik.



Chociaż podróże lubi chyba coraz mniej. Bo było jak zwykle - dużo miauczenia i płakania, przecież wszyscy muszą wiedzieć że Andrzejowi podróże szybko się nudzą. Dużo spacerów z tyłu na przód, od szyby do szyby, do transportera, na kolana, a nawet wchodził mi na głowę.

I wiecie co jest najlepsze w podróży z kotem? Uśmiechy pasażerów czy kierowców z samochodów i autobusów jadących obok. I pokazywanie kota palcami - Andrzej nawet nie wie jakie zainteresowanie wzbudza.

Poza tym Andrzej dokonał jakiś tajnych konszachtów z tajemniczą wiedźmą:
jakieś szepty, podszepty, czary mary

Andrzej zasłuchany  i zaczarowany
  Wiedźma tak zaczarowała że Andrzej spał na kasie (na mojej oczywiście).


I potem był bardzo grzecznym, spokojnym kotem, siedział u mnie na kolanach, domagał się głaskania do tego cichutko mruczał. Nie wiem czy to zasługa czarów, czy Andrzej dorasta, ale  robi się z niego coraz bardziej koci kot :)

31 komentarzy:

  1. Na pewno czarownica mu powiedziała żeby pilnował kasy :)))
    Zadziwiające jest to że tak dobrze znosi podróż :)
    Oczywiście miny jak zwykle bezcenne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie trochę się stresuje, ale większych problemów nie sprawia mu to - zawsze coś nowego i ciekawego :)

      Usuń
  2. Kasa to żarełko, Andrzej o tym wie ;) Poza tym kto ma kasę ten rządzi ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki kochany. Ja też bym się zaciekawiła rudym kotkiem w przejeżdżającym obok samochodzie :D.
    Pozdrawiam serdecznie :)!

    OdpowiedzUsuń
  4. To oczywiste, że Andrzej potrzebuje nowych zabawek, więc spi na kasie ;-)
    Minki jak zwykle boskie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. To takie niebezpieczne - jeżdżenie z kotem chodzącym luzem w aucie.. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że się nie powinno tak podróżować, ale nie jest to aż tak niebezpieczne, Andrzej głównie u mnie na kolanach siedzi i go pilnuje żeby nie przeszkadzał kierowcy, tak całkiem luzem też nie chodzi, bo ciągle mam go "pod ręką"- a jest znacznie spokojniejszy jak tak podróżuje, niż w zamkniętym transporterze.

      Usuń
  6. Twój kociak jest przeuroczy, wygłaskałabym :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pod wrażeniem, że Andrzej jest taki grzeczny w podróży :) może to faktycznie mało bezpieczne, ale jednak dla zwierzaka na pewno mniej stresujące. A kota nie można jakoś przypiąć szelkami żeby sobie luzem chodził po tylnym siedzeniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szelki zupełnie się u nas nie sprawdziły. Tak jest od początku przyzwyczajony, nie boi się,może nawet lubi, jest zaciekawiony wszystkim a w transporterze długo nie wytrzymuje.. No mam nadzieję że nigdy nic złego się nie stanie.

      Usuń
  8. Jakie minki! Wszystkie foty tak pełne ekspresji, że po prostu wspaniale się je ogląda!

    Pozdrowienia!:))

    OdpowiedzUsuń
  9. te zdziwione wiecznie oczy...ach...
    a z czarownica on podwajal kase w portfelu:P

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki Andrzejek skupiony na tych zdjęciach w samochodzie :)
    A portfel to jasna sprawa, moja kasa, moja ;)

    a mi Nitka właśnie kawę zakopuje chyba jej nie odpowiada zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę,że ma baczność na domowe finanse :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdjęcie na portfelu przepiękne. Widać, że to wspaniały i mądry kot. Jak zniósł podróż samochodem? Ja mimo wszystko bałabym się kota "luzem", bez transportera, w samochodzie...Ale jeśli był grzeczny, to właściwie dlaczego nie? I nie dziwię się ożywionej reakcji innych podróżnych-przecież to cudowne stworzenie:) Jak zwykle przesyłam pozdrowienia i ugłaskania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Transporter ma i czasem w nim siedzi, ale tylko jak sam chce. Może trochę strach, ale mniej stresu dla kota..

      Usuń
  13. Prawie jak kot który jeździł koleją ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. oo ja! Ale się z nią dogadał, haha:D Super to wygląda! Może ona mu przepowiedziała majątek, temu się doczepił do portfela? ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja to bym się bała tak kota wozić. Nie tylko ze względów bezpieczeństwa ,ale i dlatego że można kota przez nieuwagę zgubić :((
    A kot wystraszony nawet do właściciela nie podejdzie , tylko ucieknie w siną dal ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W razie jakiegoś wypadku.. odpukać w niemalowane, różnie mogłoby być, masz rację..

      Usuń
  16. troszkę strach...tak luzem
    no ale jak jest spokojny i przyzwyczajony.. wszystko od ciebie zależy.. ja mam moje zawsze przypięte jednak:)
    świetny jest andrzejek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak o wiele spokojniej i na luzie znosi podróż, zamykanie i przypinanie nie sprawdziło się u nas, a od początku tak jeździ i jest przyzwyczajony, nawet to lubi. Mam nadzieję że nigdy nic się nie stanie, a z czasem może go przyzwyczaję do podróży w transporterze

      Usuń
    2. Ja bym się bała, że przy wędrowaniu po aucie wejdzie np. kierowcy pod nogi, moje zawsze w transpotrerze, ale bardzo tego nie lubią, zwłaszcza Kocia - tak się drze, jakby ją kto obdzierał ze skóry, brrr, przez te jej wrzaski jazda z kotami dla mnie też jest teraz traumą ;-)

      Usuń
    3. Andrzej wędruje tylko na wyciągnięcie mojej ręki, do kierowcy nie ma wstępu, nawet na kolana.

      Usuń
  17. hehe Kot ma minę bardzo zaskoczonego:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Pewnie dorasta w sposób kocio-zaczarowany :)... Podoba mi się zdjęcie z podróży :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy z Andrzejem za każdy komentarz i odwiedziny na blogu :)