Wycieczka powoli dobiega końca, a Andrzej coraz lepiej dogaduje się z Milą - już wczoraj nawet spali na jednym łóżku, ale niestety nie udało mi się ich sfotografować.. Ale przyjaźń kwitnie, chociaż i Andrzej i Mila lekko zmęczeni ciągłą zabawą, czuwaniem ( to raczej Andrzej) i oboje - z nadmiaru emocji - dużo śpią.
Andrzej, kiedy chce żeby wszyscy dali mu spokój śpi na swoim kocyku, w swoim transporterze i ze swoimi zabawkami. Można powiedzieć że "mój dom moja twierdza".
Wygląda też przez okno - parapet został specjalnie oczyszczony z kwiatków. Oczywiście na życzenie Andrzeja - pierwszego dnia jeden kwiatek wylądował na ziemi, bo mu najwidoczniej przeszkadzał.
Andrzej je ze smakiem co kuchnia podaje, przy czym bardzo pilnuje swojej miski. Bo jak nie zje Andrzej to przychodzi Mila i czyści miseczki. Więc Andrzej zjada bez marudzenia, a po zjedzeniu bardzo pilnie "zakopuje" obok miski. Chyba taka pozostałość po dzikich zwierzętach - że pokarm czy też pozostałości po nim trzeba zakopać.
Jak nikt nie widzi to Andrzej zdobywa szczyty - nie wiem jak, ale wskoczył na najwyższy grzejnik, pod samym sufitem. Z zejściem było trochę gorzej i trzeba było pomóc... ;)
A jak Andrzej śpi i nie wie co się dzieje - wychodzimy z Milą na spacer:
Z psem to są dopiero prawdziwe spacery, nie to co z Andrzejem ;) Mila biega jak szalona, na smyczy ledwo co mogłam za nią nadążyć. Zagląda wszędzie, łapie duże patyki - po prostu sama energia!
2 listopada 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajnie,że zwierzaki już się dogadują, będziesz mogła podglądać rozwijającą się przyjaźń :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie na kaloryferze jest rewelacyjne!
Andrzejek ma czas pełen wrażeń, po powrocie do domu będzie co wspominać :))
OdpowiedzUsuńJaki niuniek na kaloryferze... "mamoooooo!"
OdpowiedzUsuńMilunia jaka kochana psinka. :) Gdzie Ty Andrzejku wszedłeś?
OdpowiedzUsuńUrocze zwierzaki ;-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie psy i koty rządzą w Polsce! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze się dogadali :-) U ans pies przyjedzie na święta, ale obawiam się, że koty nie wyjdą spod kołdry ;-) Pozdrowienia i głaski :-)
OdpowiedzUsuńCudak:)
OdpowiedzUsuńMój rudy Gerfild nie lubi podrózy samochodem, natomiast Fela, położona na siedzeniu pasażera w koszyku słuchała moich przemów... Generalnie koty nie lubią jeździć, a Twój Rudy proszę widzę, że uwielbia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://wieczkodagmara.blog.pl/
ojjj tak spacer z psem i kotem różni się diametralnie... ale według mnie pies to najlepszy kompan do pieszej wędrówki ;)
OdpowiedzUsuń