15 czerwca 2014

Zdjęcia w sieci

Andrzej ma dziś dla Was dwie historie, obie związane z umieszczaniem zdjęć w internecie.


Historia numer jeden: Pamiętacie na facebooku w grupie Koty utworzony był Rudy Album. Oczywiście zdjęcie Andrzeja wysłałam, ale nie to jest najważniejsze. Przeglądałam wszystkie inne rude koty, każdy inny piękny i często podobny do Andrzeja. I trafiłam na to zdjęcie, podpisane George.

Oczywiście napisałam w komentarzu, że zdjęcie jest moje, ale nie zareagował nikt - ani żaden przeglądający czy komentujący ani nikt z administratorów grupy Koty. Zdjęcie ktoś bezczelnie ukradł (bo inaczej tego nie da się nazwać) i wysłał jako zdjęcie swojego kota. Zdjęcie małego Andrzeja dalej "wisi" w albumie jako George. To jedno zdjęcie znalazłam, a ile jest takich o których nie wiem?

A historia numer dwa, zupełnie różna. Ostatnio odebrałam maila przez formularz kontaktowy bloggera o treści:

"Znalazłem dziś poprzez google zdjęcie kota, które Pani zamieściła na internecie. Chodzi konkretnie o to zdjęcie:
 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS4xOm1ZO9u37wKDtvE-v_6pq_pYQZyIo5wpPZF691oDM_bEQVlpkFpxM_k2FiiUWhx7DT7Fov-mRS-9yHm2V7-19uQupSNZym9A3bgGH75Zvc-lMZlOhyphenhyphenVkS59sLrY394WaW4Buc1EoI/s1600/DSCF0109.jpg
 Mam małą prośbę - czy mógłbym za Pani pozwoleniem zamieścić to zdjęcie na Facebooku jako zdjęcie w tle? Oczywiście zdjęcie zostałoby zamieszczone bez żadnej modyfikacji oraz z dołączoną informacją, że mam je z Pani bloga."




Zdjęcie jest, podpisane. I można? Można - do tego za pozwoleniem autora czyli mnie - radość i duma moja nie zna granic, z tego też że są tacy uczciwi ludzie.

Ja wiem, że internet stwarza dużo możliwości - i nie każde zdjęcie, które gdzieś w sieci krąży jest podpisane i znane jest pierwotne źródło czy autor. Ale jeśli zdjęcie jest, to ono nie jest niczyje, więc warto napisać chociaż skąd je mamy.

Nie jestem prawnikiem, specjalistą, ale tego wymaga zwykła uczciwość - coś nie jest Twoje to  nie podpisujesz tego jako swojego autorstwa. Więcej o fotografiach w internecie do poczytania np. TU.

Macie jakieś swoje doświadczenia z tym związane?

35 komentarzy:

  1. kiedyś ktoś skopiował z mojego bloga na onecie całe opowiadanie, zgłosiłam sprawę portalowi bo złodziejka nie reagowała na moje prośby. Onet po ostrzeżeniu skasował jej blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tyle dobrze że onet zachował się w ten sposób, nie można promować takich kradzieży ;/

      Usuń
  2. Ja zawsze podpisuje swoje zdjęcia, bo niestety panuje przekonanie, że w Internecie wszystko jest niczyje i można zabrać ;) A mały Andrzej na laptopie uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ludzie myślą że jak coś jest w sieci to jest niczyje i nie ma autora :/

      Usuń
  3. Aniu, bardzo mi przykro, że taka sytuacja miała miejsce.
    Oburza mnie ignorancja administratorów grupy "Koty". To tak jakby przykładać rękę do kradzieży zdjęcia.
    No i sama kradzież, bo inaczej tego nie można nazwać.
    Denerwuje mnie też to, z jaką lekkością inni zamieszczają u siebie zdjęcia lub teksty, których nie są autorami. Tak trudno i ciężko napisać coś swojego lub podać źródło, z którego pochodzi fotka?
    Andrzej jak zwykle cudowny.
    Życzę Tobie i wszystkim blogującym, aby takie sytuacje nie miały miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jeśli nie ma swojego - wystarczy podpis skąd (lub czyj) jest obrazek. Czy to tak dużo? Przecież można, umieszczam swoje zdjęcia w internecie - liczę się z tym że ktoś może je pobrać, skopiować, gdzieś umieścić - ale podawać jako swoje to jest już kradzież.

      Usuń
  4. przykre i wkurzające :/ takich złodziei jest całą masa, oni nie widzą nic niestosownego, bo przecież co takiego się stało :/
    miałam kiedyś sytuację że kilka z moich zdjęć "pożyczyła" sobie pewna pani ....fotograf
    kiedy upominałam się o usunięcie lub podpisanie że to są MOJE zdjęcia, wtedy wyszło, że jestem upierdliwa i małostkowa :/
    żenada
    złodziej to złodziej, nieważne co ukradnie: mercedesa, czy fotkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dokładnie - złodziej to złodziej - kradzież w internecie też istnieje i niestety coraz częściej się spotyka takie historie.

      Usuń
    2. szkoda, że prawo nie chroni nas wobec takich sytuacji

      Usuń
  5. Nie wiem czy tu można zaznaczyć żeby nie kopiować zdjęć niektórzy mają tak ustawione ale nie na polskich blogach.Buziaki dla was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaznaczyć można, ale czy ktoś na to zwróci uwagę, i będzie przestrzegał?

      Usuń
  6. Przykre :(
    Trzeba podpisywać foty, a i to nie zawsze pomaga ...
    A ja przegapiłam ten album i mojego Karmelka tam nie ma ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo Karmelek to rudzielec pierwsza klasa :) A zdjęcia już podpisuje, ale jak ktoś zechce oszukać to i tak sobie poradzi, niestety.

      Usuń
    2. Jedyny skuteczny sposób na to żeby nie kradli to nie publikować w ogóle ,ale tak to się nie da prowadzić bloga ;)
      A złodziei zdjęć nie cierpię ! Niestety na FB stron które bazują na takich fotach jest bez liku. Najgorzej że wiele blogów publikuje potem te foty jako " zdjęcie z facebooka , czy z internetu". Porażka :/

      Usuń
    3. Internet i zdjęcia w internecie mają swoją ciemną stronę :(

      Usuń
  7. Ania, a to nie Ty wysyłałaś w czasach, gdy Andrzej nie miał imienia?

    Byłabym w stanie zrozumieć kradzież zdjęć na konkurs, ale do galerii, w której nawet nie pada nazwisko autora...? Po co ktoś to zrobił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, też mnie to zastanawia - nie ma żadnych nagród, tylko pokazanie kota - po co? Ktoś bardzo paskudnie się zachował i Andrzej (faktycznie wtedy bez imienia ;) jest jako George :(

      Usuń
  8. Współczuję Ci, kradzieże są teraz na porządku dziennym... W dodatku sytuacja ma miejsce w tej samej grupie, do której należysz, więc jest szansa, że zobaczysz tam własne zdjęcie. Ręce opadają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Ludzie są dziwni, nawet jeśli to dotyczy tak niewinnego tematu jak koty.

      Usuń
  9. Ech, jak czytam takie historie jak ta pierwsza, to aż się boję co się może dziać z moimi zdjęciami... Czarne strony prowadzenia bloga :(

    Ale to strasznie idiotyczne, że ktoś kradnie zdjęcie czyjegoś kota i podpisuje je jako swoje. Co z tego ma? Żenujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - nie ma żadnych nagród, nie jest to konkurs, zdjęcie nie ma autora..trudno zrozumieć.

      Usuń
  10. Ale teraz Andrzej ma dwa zdjęcia w galerii, a inne koty po jednym. :-D
    Tak na pocieszenie tylko ;-)
    Też bym się wkurzyła jakby mi Dudka dodali i podpisali np Pusio. ;-)
    Ja wiem, że administracja mogla przegapić komentarz, bo kto by wszystkie ogarnął jak zdjęć tam tyle dodają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Administracja już się wytłumaczyła i jest prawidłowo ;) Lepiej późno niż wcale, a i post i komentarze pomogły :)

      Usuń
  11. Nieprzyjemna sprawa, są ludzie i ludziska.

    OdpowiedzUsuń
  12. zgadzam się w 100%. Fajnie, że ktoś zapytał o pozwolenie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ktoś na Kotach ukradł Twoje zdjęcie? No to już czysta bezczelność! Normalnie słów mi brak,jak na początku lubiłam tą grupę tak zaczyna mnie coraz bardziej denerwować ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawili opis:) Mają dużo zdjęć, wszystkich nie są w stanie sprawdzić, a ludzie niestety kradną ;/ Jedyne co to mogliby to szybciej reagować na takie zgłoszenia.

      Usuń
  14. Jeszcze się z tym nie spotkaliśmy, ale logiczne, że wiele ludzi jak są np. konkursy a nie mają albo im się nie chce to ściągają zdjęcie z internetu.... Dlatego też rzadko bierzemy udział, a zdjęcia podpisujemy zawsze.
    Pozdrawiamy i oby jak najmniej takich niespodzianek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie są dziwnie - nie mam swojego zdjęcia to nie wysyłam, nie wiem czemu ma to służyć. Mam nadzieje że więcej takich sytuacji nie będzie.

      Usuń
  15. Dopiero teraz zauważyłam, że Andrzej ma też rude oczy!;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ludzie są beznadziejni. Jak można sobie zdjęcie kota przywłaszczyć?!?

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy z Andrzejem za każdy komentarz i odwiedziny na blogu :)