15 sierpnia 2014

Kot balkonowy

Najnowsze odkrycie - kot na balkonie to kot szczęśliwy.


U siebie balkonu nie mamy, a Andrzej ma tylko okno i parapet.

A teraz, przy takiej słonecznej pogodzie, postanowiłam wypuścić Andrzeja na balkon u rodziców. Oczywiście pod moim czujnym okiem.

To 4 piętro, ale balkon jest zabudowany ( no nie ma siatki z przodu, ale nie przekonam moich rodziców żeby założyli siatkę dla kota który przyjeżdża raz na jakiś czas ;). W każdym razie siedzimy z Andrzejem prawie cały czas na balkonie.

Jeszcze prowizorycznie, w ramach dodatkowego zabezpieczenia postawiłam suszarkę przed barierkami, tak żeby Andrzej nie miał możliwości skoczyć, wybić się i podziwiać świat z barierki.

I w ten oto sposób mamy sesję balkonową, której efekty poniżej :)



A kiedyś na tym samym balkonie mały Andrzej wyglądał tak:

Teraz już na tej półce się nie mieści, ale balkon uwielbia jeszcze mocniej.




 Miłego długiego weekendu życzymy wszystkim i mocno trzymamy kciuki, żeby Kayron znalazł się jak najszybciej!

23 komentarze:

  1. Te oczy, uważne, lekko przerażone, skupione, mówią wszystko :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. O niczym tak nie marzę, jak o balkonie :) Koty na balkonie są takie szczęśliwe..... Andrzejku, korzystaj na zapas!!!!!!! ;) I będę się powtarzała, ale trudno, Andrzej jako kociątko SAMA SŁODYCZ ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak, balkon świetna rzecz dla kota:) Tylko uważaj tam na niego bardzobardzo:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widać ,że mu sie podoba...
    Taka odrobina wolności...

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczy Andrzejka mówią wszystko.
    Zaaferowanie i zaciekawienie. Widać, że kocurek szczęśliwy. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. haha, ale on strzela miny fajne :) koty uwielbiają przebywanie na świeżym powietrzu :)) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham te stworzenia :)
    Pozdrawiam
    http://tendies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki zachwycony balkonowym relaksem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Balkon jest super dla kota, tylko trzeba dobrze pilnować :) Moja też się lubi czasem w nim wietrzyć i wygrzewać.

    OdpowiedzUsuń
  10. No ba .... nie ma to jak wiatr w wibryskach :-)
    Jednym slowem u dziadków trzeba zabezpieczyc balkon i częęęęęęęęęęęęęęęsto ich odwiedzac :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przekonamy do zabezpieczenia,w końcu Andrzej to ważny gość ;)

      Usuń
  11. Cześć Ania, przeczytałam Twój blog od deski do deski. Muszę przyznać, że dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o kotach. Bardzo zainteresowało mnie, że Andrzej jest niedotykalski, masz go od małego czy zawsze tak było, czy jak dorastał stał się taki? A jak był malutki też unikał brania na kolana? Dlaczego pytam? Bo w czerwcu przygarnęłam 10-cio miesięcznego kotka, właścicielka zapewniała mnie, że kotek jest miziakiem i pieszczochem i nie toleruje innych zwierząt, człowieka musi mieć tylko dla siebie. Bardzo mnie ta informacja ucieszyła bo o takim kotku marzyłam. Timon jest już u nas dwa miesiące i muszę stwierdzić, że kotek jest bardzo charakterny. Na kolana nie ma szans ucieka daleko i patrzy na mnie wielkimi oczyma, na rękach wytrzymuje parę sekund i szybko chce zeskoczyć. Ale jak jest pora jedzenia to tańcuje i się ociera o moje ręce. Śpi gdzie popadnie ale na łóżko nie wejdzie, dopiero rano (4:00-5:00) wskakuje na mnie albo obok mnie i cichutko zamiałczy aby mnie obudzić. Uwielbiamy wspólne zabawy i gonitwy oraz wspólne przesiadywanie w oknie.
    Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Andrzeja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba mają podobne charaktery - Timon i Andrzej (widziałam po zdjęciach, są prawie identyczni! :) Andrzej, jak był malutki był bardziej do przytulania, potem zaczął rosnąć i to on wybierał kiedy i kto go może głaskać i przytulić. Był taki okres - przed kastracją i trochę po (właśnie ok. 8, 10 - 12 miesięcy) że potrafił nieźle rozrabiać, a wtedy o przytuleniu kota, wzięciu na ręce można było zapomnieć.. teraz częściej przychodzi na kolana, zawsze jest gdzieś obok, na ręce też pozwala się wziąć :) - lubi towarzystwo, ale nie na człowieku a obok. Myślę że to ten typ tak ma - z dystansem, ale tuż obok, więc pewnie i Timon będzie Ci tak towarzyszył :) A zabawy i gonitwy też uwielbiamy, więc to kolejne podobieństwo naszych rudzielców :) Pozdrawiam serdecznie i Timonka (jak się da) ucałuj w rudy pyszczek :)

      Usuń
    2. Ale to się też potrafi zmienić. Nasza Kota bardzo długo była taką "niedotyczką", jak sama ( bardzo rzadko) przyszła na kolana to było święto, natomiast wzięta na ręce rzucała sie do gardła.
      Chyba po tatusiu, bo to wielki idywidualista był :-)
      Teraz kota ma 2 lata i zrobiła się tak całusna, że chwilami mamy dosyć tego miziania :-)

      I potwierdzam, że balkon dla kota to super sprawa. Nasz siedzi na rozstawionej drabince i ma swój punkt obserwacyjny. Najchętniej by z niego w ogóle nie schodziła. :-)

      Usuń
    3. Andrzej też już teraz więcej przychodzi, może z czasem stanie się takim miziakiem jak Wasza kotka, chociaż to chyba byłby cud ;)

      Usuń
    4. Bo rude bardzo charakterne są jak zauważyłam,
      u Naszej Babci co prawda tylko jeden rudzielec był - straszny indywidualista
      ale jego córki ( wszystkie tricolor) też mają jego charakterne geny :-)

      Usuń
  12. Ja też strasznie żałuję, że nie mam balkonu, to jednak nie to samo, co okno.

    OdpowiedzUsuń
  13. ahh Andrzej w pełnej okazałości ;) kochany kociak

    mam nowego bloga, bo nie mogę odzyskać hasła do starego

    http://agnieszka-gajewska.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy z Andrzejem za każdy komentarz i odwiedziny na blogu :)