Załapał się jeszcze na gołe tynki, pobrudził sobie łapki i wszędzie zostawiał białe ślady. Na początku był trochę zestresowany. Chodził i zaglądał wszędzie, lekko przyczajony, na ugiętych łapakach.
Wszystko go dziwiło, ciekawiło i chyba sam nie wiedział w którą stronę iść i co wąchać i dotykać. Biegał więc wszędzie - trochę przestraszony, reagował na każdy dźwięk (stukanie, chodzenie, a zwłaszcza na ryk wiertarki).
Tak było przez kilka pierwszych godzin, mała fotoerelacja:
A troszkę później już było tak:
Andrzej cały się wytarzał, zostawił swój zapach, czyli mieszkanie chyba zaakceptowane.
A jeszcze później, i kolejne dni to już jest pełen luz, ale kolejne zdjęcia następnym razem bo co za dużo to nie zdrowo ;) Pozdrawiamy wszystkich serdecznie - trochę remontowo i wracamy do pracy z budowniczym Andrzejem.
Uwielbiam jego wielkie oczy :) Dobrze, że inżynier Andrzej nad wszystkim czuwa!
OdpowiedzUsuńPewnie :) bez niego prace stały by w miejscu :)
UsuńBał sie pewnie na początku, a potem oswoił.
OdpowiedzUsuńMa nową rozrywkę przynajmniej :-)
Dokładnie :) trochę nowości w kocim życiu :)
UsuńFajnie ze juz sie nie boi.majka bez remontow ponad tydzien nie wychodzila z pod koldry.
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzacie sie na swoje juz?
To mam nadzieję że on już po przeprowadzce nie będzie się stresował. A to swoje, tak - więc i jego :)
UsuńJaki ciekawski :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze gratuluję własnego mieszkanka. :-)
OdpowiedzUsuńPo drugie Andrzej to najbardziej uroczy inżynier budowy jakiego widziałam.
Miziaki dla Rudzielca. :-)
Dziękuję :) Miziaki też przekazane już :)
UsuńSkoro Andrzej zaakceptował postęp prac można działać dalej ;)
OdpowiedzUsuńTyle bodźców, nowych zapachów, Andrzej nie może narzekać na nudę :)
OdpowiedzUsuńOd razu widać, że to prawdziwy fachowiec! Co ciekawe koty znają się na tylu rzeczach, że w przyszłości mogą zastąpić facetów :D
OdpowiedzUsuńHaha, tak faceci bójcie się! :)
UsuńNie ma to jak porządne inżynierskie oko ;)
OdpowiedzUsuńhaha Franek tak samo zachowywał się podczas remontu, ale jak to rudzielec, musiał trochę pokazać swojej wredoty. Przestawiacie łóżko? O nie, nie, ja tutaj będę leżał. Chcecie coś pomalować? O nie, nie, teraz to ja będę siedział na wiaderku z farbą. Chcecie wbić kilka gwoździ? Chyba żartujecie, najpierw je wszystkie pozwalam :D
OdpowiedzUsuńHaha, świetnie to napisałaś :) Andrzej też tak wszędzie się wpycha tam gdzie akurat nie powinien ;)
UsuńPraca wre! :-)
OdpowiedzUsuńKot musi wszystko nadzorować, a potem zatwierdzić czy mu się podoba. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że zaakceptuje :)
UsuńBrawo Andrzejku - a gdzie masz kask?
OdpowiedzUsuńTe Andrzejowe oczy są po prostu nie z tej Ziemi :) Ja też bym chciała takiego pomocnika. Mój Fafik podczas remontu znikał po prostu na całe dnie i noce :) Zapraszam do obejrzenia jego zdjęć na blogu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAndrzejku, ale z Ciebie fantastyczny inspektor remontowy :-)
OdpowiedzUsuńJuż pewnie nie może się doczekać efektu końcowego i przytulnego, własnego i ciepłego kącika:)
OdpowiedzUsuńJaakie słodkie ocy O^O ten kotek ma śliczne paczadełka i jest taki słodki
OdpowiedzUsuń